piątek, 4 października 2013

Kieł(Kynodontas)- proszę o szeroki uśmiech!



A gdyby tak wytresować sobie dziecko? Odgrodzić go od świata wysokim murem, schować przed nim narzędzia komunikacji, przedefiniować wyrazy(solniczkę nazwać "telefonem", a parkiet podłogowy "wycieczką"), pozostawić bez imienia...

Ojciec z tego greckiego filmu tak właśnie robi. Poznajemy pięcioosobową rodzinę w składzie: głowa rodziny, matka, syn i dwie córki. Tata pracuje i jest jedyną osobą która opuszcza dom. Oczywiście w samochodzie, bo inaczej na pewno pożarłyby go koty. Odwiedza też drugiego brata(postać całkowicie fikcyjną), któremu już wypadł kieł(warunek sine qua non na opuszczenie domu). Rodzeństwo nie zapomina o swoim krewniaku, regularnie go dokarmiając(wyrzucając po prostu kawałki jedzenia za płot).


Matka rodzi psy i mówi do siebie kiedy jest sama w pokoju(dzieci nie mają pojęcia, że istnieje coś takiego jak telefon). W uroczyste wieczory cała rodzina zbiera się też gromadnie, by posłuchać swego dziadka, Franka Sinatry. Oczywiście pod warunkiem, że wszyscy byli grzeczni. Zachowanie dzieci jest bowiem nagradzane naklejkami, które mają wpływ na wybór rozrywki. A naprawdę jest z czego wybierać! Oglądanie filmów ale wyłącznie o życiu własnej rodziny, kąpiel w basenie, ciuciubabka, otumanianie się chloroformem...


Jedyną osobą z zewnątrz która odwiedza bohaterów jest dziewczyna świadcząca bratu usługi seksualne. Przychodzi też do jednej z sióstr i za lizanie wiadomej części ciała obdarza dziewczynę prezentami.


Wśród nich są dwie kasety wideo("Szczęki" i jeden z filmów z Bruce'm Lee), które oczarowują dziewczynę. Odtwarza sceny i dialogi, a także nadaje sobie imię po jednym z bohaterów. Teraz nie jest już jedynie "siostrą". Mimo bestialskich kotów, czających się na zewnątrz, jej największym marzeniem jest wyrwanie się z domu....
Ojcu udaje się zrobić z dzieci posłuszne pieski Pawłowa. Czasami dosłownie, bowiem opadają na kolana i szczekają aby odgonić mordercze koty. Wszystko ma jednak swoje konsekwencje. Dzieci wkrótce odkrywają swoją seksualność, a Bruce utwierdza się w przekonaniu, że coś fascynującego musi być za murem...

Film przypominał mi książkę Saramago "Miasto ślepców". W ich obu tkwi pewne przesłanie. Ludzka moralność kształtowała się pod wpływem opinii innych i narzuconych nam z góry obyczajów. Co byłoby gdyby tego zabrakło? Cóż, dostajemy odpowiedź w obu przypadkach...
Dzieci z "Kła" nigdy się nie uśmiechały, ba, one w ogóle nie wyrażały uczuć(o ile jakieś miały). Ich twarz była jak beznamiętna maska, ich ruchu mechaniczne...
Tylko w jeden scenie, Bruce szeroko się uśmiecha. Stoi przed lustrem w ascetycznie czystej łazience i spogląda w jego taflę. Po chwili z całej siły wali się w twarz ciężarkiem. I jeszcze, i jeszcze... Aż jej szczęki stają się czerwone a umywalka spływa krwią. W dziąśle po zębie została tylko dziura. Bohaterka ściska kurczowo kieł w dłoni. Cała okrwawiona wychodzi na trawnik. Taką płaci cenę... Za wolność.